poniedziałek, 24 października 2016

2016.10.25

Witajcie Chudzinki ;*

Zniknęłam na kilka dni, przepraszam najmocniej. Nie miałam specjalnie głowy do tego..;x Kurcze, mam takie zawirowania w życiu, że aż boli. Ale trzeba dać sobie radę, prawda?

Ostatnio w pracy menadżer powiedział mi coś, co mega mnie dotknęło..Wiem, że na Jego słowa trzeba brać sporą poprawkę, bo nawet chudzinkom mówi, że powinny schudnąć, ale jednak zabolało.
Jak ogarnęłam już cały katering, całe jedzenie wylądowało na kuchni. Pozostała masa jedzenia, naprawdę mnóstwo... Została też jedna mega pyszna sałatka, i mówiłam żeby ją odłożyli bo jeden z barmanów chciał. On tak stanął przede mną, patrzy się i mówi "No koleżanko, ale Ty mogłabyś odpuścic sobie tą sałatkę." Zatkało mnie. W momencie zobaczyłam się jak ogromną, tłustą świnię. Taka różowiutką, pulchniutką... Umarłam wtedy. To tak, jakbym dostała w ryj. Ale kurwa z krzesła...prosto w ryj.
Załamało mnie to. Nie wiedziałam co mam Mu odpowiedzieć... Oczywiście wszystko obróciło się w żart, śmiech i w ogóle, ale we mnie zostanie na bardzo długo. Nie wiem teraz, czy mam zapierdalać na siłowni czy przestać jeść...A może zrobić i to i to ? Schudnę wreszcie, a byłoby cuuudownie. Nie mam na razie ochoty dosłownie na nic. N-I-C.
Kolega teraz się zatrzymał u mnie na kilka dni, kilka dłuższych dni... Przynajmniej mam z kim pogadać.
Nie ma na razie chęci na nic więcej, przepraszam. Poczytam wasze posty, ważne że wam się udaje kochane.

Powodzenia Motylki, ściskam. ;*

środa, 19 października 2016

2016.10.20

Witajcie Chudzinki. ;*

Dzisiaj totalna klapa..Totalna!
Raz, że zaczął mi się okres przez co umieram...Ale cieszę się, że wrócił. Choroba strasznie mi go rozregulowała.
A dwa? Wszystko się sypie. Wszystko. Z D... Było tak cudownie, ale nie wiem czy na tym nie koniec. Jeżeli On się nie ogarnie, to nici z cudownej bajki. A było tyle marzeń.

Czuję się okropnie w swoim ciele. Jest tragicznie...Mega tragicznie. Nie mogę patrzeć na siebie. Ale dzisiejszy nastrój i samopoczucie nie pozwoliło mi nawet kiwnąć palcem w stronę jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Diety też dziś nie pilnowałam.
Poza ogromem papierosów, które wpakowałam w siebie z nerwów zjadłam też  nieco więcej. Wymiotowałam, znowu...Chciałam z tym skończyć, ale to zawsze wraca.
Nie wiem, co się ze mną dzieję. Chcę wrócić do siebie.
Cały czas mówię, że chcę...Ciągle tylko chcę, a nie robię. Dziś sobie to wybaczę, ale jutro muszę koniecznie wziąc się za siebie. Koniecznie.
Jedna z dziewczyn napisała mi, że skoro raz czegoś dokonałam, to przecież drugi raz też dam radę. Mega mnie to zmotywowało i cholernie za to dziękuję. <3
Mam nadzieję, że ból okresowy trochę odpuści i będzie już jutro lepiej, a ja będę mogła już ćwiczyć.

Trzymajcie się chudo Aniołki, ściskam .<3

wtorek, 18 października 2016

2016.10.19

Witajcie Chudzinki ;*

Dziś dzień mi zleciał bardzo szybko. Zapomniałam w tym wszystkim o tym, żeby żyć. Sprawy życia codziennego bardzo mnie przytłaczają.
Nie miałam dziś czasu, na przygotowanie obiadu z planu diety, zamiast tego zjadłam na szybko płatki. W sumie kalorycznością raczej nie przewyższyłam, więc luzik.

Od jutra zaczynam już tak, jak należy. 2 dni wstępu to już dość, by zacząć tak jak trzeba.
Jutro  się pomierzę, a może i odważę się wejść na wagę? Chociaż nie wiem, czy przeżyję liczbę, którą tam zobaczę. Czuję, że to może być duży  szok, bo wyglądam jak świnia. Zobaczymy.
Jutro też wprowadzam ćwiczenia. Na początek zwykłe biegi, 60 minut. Ewentualnie poproszę D, żeby zniósł mi orbitrek do domu, bo na razie stoi na strychu i się kurzy.
Do tego ćwiczenia ogólnorozwojowe. Brzuszki, przysiady, może Choda. Zależy od tego, jak będę się czuć.

niedziela, 16 października 2016

2016.10.07

Witajcie Motylki ;*

Przez weekend nie byłam w stanie nic sensownego dodać, a wychodzę z założenia, że jednak lepiej znaleźć ciut więcej czasu i napisać coś, co jednak jako taki sens będzie posiadać.
Praca niestety zabiera mi czas w weekendy. Do południa odsypiam, później ogarniam sprawy życia codziennego, więc w weekendy raczej rzadko tu będę. Dopiero późnym wieczorem w niedzielę, tak jak dziś.

W ostatnim poście pisałam o tym, że zaczynam dietę kopenhaską, jako taki wstęp do dłuższej,  'poważniejszej' zmiany - czyt. diety. Niestety, wraz z dzisiejszym dniem moje plany legły w gruzach, gdyż zostałam zaproszona na obiad do mamy mojej kochanej szwagierki. Odkładałam to już długo, aż za. Dziś mi nie odpuściła. Niestety. Więc tych wcześniejszych dni nie zaliczam do udanych, bo dzisiejszym zawaliłam.
Ale to nic, skoro obiad już mam za sobą to zacznę znów. Chociaż nie ukrywam, że szkoda mi tego co od nowa powoli zaczęłam wprowadzać. No cóż, tak to już bywa, prawda? W trakcie tygodnia postaram się być to codziennie i (mam nadzieję) pisać tylko o tym, jak dobrze mi poszło. O tym, jak wytrzymałam dzień bez żadnych niepowołanych zmian w planie.

środa, 12 października 2016

2016.10.12 - Kolejny raz 'powracam'

Witajcie Maleństwa,

Znów tu jestem po tak długiej nieobecności. Chyba jeszcze nigdy na tak długo nie opuściłam tego świata, bardzo tego żałuję, bo bez tego tracę kontrolę. Tak, znów ją straciłam.
Teraz pewnie spędzę kilka godzin nad tą klawiaturą, tworząc coś co w jakiś sposób będzie miało mnie usprawiedliwić. Chociaż tu nie ma usprawiedliwienia...Po prostu się opierdalałam. Spójrzmy prawdzie w oczy. Ten wpis może być długi, więc jeżeli ktokolwiek go czyta, jeżeli Ty go czytasz...Przepraszam za chaos.

Ponownie, jak zawsze z resztą nie mam pojęcia od czego mam zacząć. Nie wiem co dzieje się u Was, nie wiem jak się trzymacie...Zaraz po dodaniu postaram się wszystko to nadrobić, ale tyle straconego czasu...Na pewno nie uda mi się być ze wszystkim na bieżąco. Postaram się połapać wszystko i połączyć sobie w całość chociaż wiem, że pewnie tak dużo mnie ominęło..
Czasem wpadałam na niektóre z Waszych blogów, obserwowałam jak cudownie sobie radzicie siedząc w czeluściach swojej daremnej duszy, taki klasyk poniekąd.

sobota, 28 maja 2016

Coraz dalej.

Witajcie Chudzinki. ;*

Dziś dzień jak co dzień. Cieszę się, że odezwałyście się tutaj, tęskniłam.
Niestety nie mogę dziś dużo pisać, od 3 dni nie ma mnie w domu. Wracam dziś w nocy.
Odezwę się, Ściskam.

poniedziałek, 23 maja 2016

Znów tu jestem.

Hej Chudzinki...jeżeli jeszcze któraś tu jest. ;)


Baardzo długo mnie nie było. Kurcze, czuję się jakbym pisała nowego bloga. Bardzo Was przepraszam, że znów zniknęłam. Tyle znów się stało.. Moje życie wiruje.

Podczas mojej nieobecności dużo się stało. Zostałam skierowana na terapię, a po pierwszym spotkaniu nazwana "przypadkiem krytycznym/stanem poważnym". Chciałam załatwić to sama, niestety się nie udało. Poradnia zadzwoniła do szkoły, szkoła groziła Sądem Rodzinnym i w końcu musiałam powiedzieć mojej mamie. Może od nowego tygodnia zacznę terapię, któż wie. Nie wiem czy jest w ogóle sens ... Zobaczymy.
Wróciłam znowu na siłownię, czuję się cudownie. Waga jakoś mi się raczej nie zmieniła odkąd mnie nie było. W sumie nie wiem, ale jakoś zmian nie widzę.