wtorek, 21 kwietnia 2015

Przerwy.

Witajcie Słoneczka. <3

Przepraszam, że nie odwiedzam już mojego i waszych blogów codziennie. Mam na razie na głowie strasznie dużo spraw i mnóstwo nauki.
Przez ten czas, kiedy nie dawałam bilansów - nie zawaliłam. ;) Co prawda mogło być lepiej, ale nie było tragedii.
Dzisiejszy bilans ;

* 2 parówki - 240 kcal.
* Kanapka - ok. 120 kcal.
* Chleb z mlekiem - ok. 200 kcal.
Całość - ok. 560 kcal. / ZALICZONE.

sobota, 18 kwietnia 2015

Luźniej.

Hej Chudzinki. ;* 

Dziś dzień miałam "luźny" od diety i tabelek. Nie był to żaden napad czy coś, lecz zwykły obiad u mojej przyszłej teściowej. xD  :D  Jego mama uwielbia dla Nas gotować i bardzo Ją to cieszy, więc nie chciałam Jej robić przykrości. Nie będę rozpisywać bilansu, bo nie mam teraz mojej tabelki, a nie chcę podać Wam fałszywych kaloryczności. ;) 

Zjadłam u Niej trochę czerwonego barszczu, później pół kotleta, trochę frytek i surówkę. Obiad- no spory.. Ale raz mogę sobie pozwoolić. ;) 
Chcę Wam bardzo podziękować za wszystkie miłe i pomocne komentarze. Dajecie mi tym ogromnego kopa do działania. :D ;* 

Przepraszam, że rzadko bywam i odwiedzam Wasze blogi. Staram się wejść na każdy nowy post, ale siedzę na blogu nocą... I często ktoś kręci mi się po pokoju. ;xxx 
Postaram się to jakoś nadrobić. 


Jutro mam mnóstwo nauki do testu. Zjem śniadanie i chyba na tym się skończy, nie będę miała nawet czasu na jedzenie... 



Trzymam za Was kciuki. <3 
Trzymajcie się chudo . 


*** Oj chciałoby się takie nóżki ... 














piątek, 17 kwietnia 2015

Ciągłe zmiany.

Ponowne Hej, Chudzinki. ;* 


Teraz już tak ogólniej. ;) 
Wczoraj, jak już pisałam złapałam strasznego doła. Ponownie, jeszcze bardziej znienawidziłam swoje ciało. Nienawidzę swojego ciała... I wiecie do czego doszłam? 'Pokochaj głód' - tym będę się kierować. Nie będę narzucać sobie rozpiski jakiejś specjalnej, po prostu będę się pilnować i ograniczać. Wolę już raz na jakiś czas mieć ten napad i z czasem nauczyć się go kontrolować, aż całkowicie go zniweluję  niż złościć się na siebie, że nie zmieściłam się danego dnia w kaloriach. 
Chciałabym Was prosić, o porządnego kopa w dupę... Muszę wprowadzić takie zmiany już na stałe. ;) 

Szkola, przeprosiny...

Witajcie Aniolki. ;*
 Z gory przepraszam za brak polskich znakow, ale pisze bedac w szkole, a moj telefon nie posiada polskiej klawiatury. XD Wiec wybaczcie. :c


Chce Was przeprosic za to, ze wczoraj nic nie napisalam, ani nie odwiedzilam za bardzo waszych blogow. ;ccc Mialam wczoraj zly dzien... zlapal mnie dolek i nie chcialam nawet tu wchodzic. Ale jak tak teraz mysle... od razu powinnam zwrocic sie do Was. Zawsze znajde w Was wsparcie i zrozumienie...

Notke cala wrzuce jak juz bede w domku Trzymajcie sie chudo Kochane.  <3

środa, 15 kwietnia 2015

Każda gruba chce być chuda. ;3

Witajcie Aniołki. ;*


Choroba twardo mnie trzyma, niestety ... Ale daję jakoś radę. Dziękuję Wam za wszystkie, ciepłe komentarze. Są mega pomocne... Jesteście cudowne! <3


Dziś dzień był luźny, poza sprzątaniem całego mieszkania. ;-;
Byłam też na treningu, brakuję mi już tego, chociaż mam dopiero drugi dzień przerwy. Potrzymałam trochę poduchę.. I to tyle mojej aktywności fizycznej. Oczywiście nie obyło się bez spaceru, który chyba jeszcze bardziej mnie rozbił. ;-;

wtorek, 14 kwietnia 2015

Choroba.

Witajcie Chudzinki ;* 


Nienawidzę takich stanów... choroba zawsze strasznie mnie przytłacza.  Ledwo się trzymam, więc wybaczcie mi, że dziś będzie tak krótko i bez życia. ;c 
Zapotrzebowanie miałam dziś 600 kcal. i zmieściłam się w bilansie, ale naprawdę nie mam na nic siły, nawet na to, żeby go opisywać ... Wybaczcie mi jeszcze raz. ;c 

Trzymam za Was kciuki ! <3 
Trzymajcie się chudo. ;* 






poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Dzień jak co dzień...

Hej Motylki! <3 


Dziś dzień udany, chociaż do 19;30 siedziałam w szkole. ;-; Mieliśmy dni otwarte dla rodziców i musiałam zająć sie stanowiskiem ze zdrową żywnością. xDDD Poradziliśmy sobie. ;) 
Poza tym, cholernie napieprza mnie gardło i nic nie pomaga, do tego kicham jak szalona... A jakby tego było mało, miałam jeszcze dziś wywiadówkę. Ale tragedii nie było. xD 


Co do diety, to troszkę ją zmodyfikowałam. ;) Teraz wygląda ona tak -> 

niedziela, 12 kwietnia 2015

I że wszystko jest w porządku...

Cześć Kruszynki. <3

Dziś przychodzę do Was już z wyższym bilansem.
*Rano zrobiłam bułkę, której i tak nie zjdałam. xD
*Później zjadłam mały batonik (ok. 120kcal. )
*Będąc u chłopaka zjadłam filet z ryby (ok. 200 kcal, bo jeszcze miałam kawałek chleba)
* I na kolację wraz z mamą zjadłam jajecznicę z pieczarkami, żeby nie miała żadnych podejrzeń nawet ją przygotowałam. ;) (Ok. 160kcal. )
Razem ok. 480 kcal. ;)

sobota, 11 kwietnia 2015

Cudownie!

Kurcze, jestem z siebie taka dumna... przychodzę do Was z czyściutkim, puściutkim bilansem ! ZERO KCAL. <3
Dziś dzień nareszcie miałam w miarę luźny. ;) Wstałam sobie na spokojnie o 9;00. Na 10;00 poszłam na trening. Dziś mieliśmy trening na dworze, trwał 2h. ;o Ale... ponad 600kcal. spalonych. <3 Czyli to akurat pozytywnie. Poźniej zakupy z chłopakiem i rodzicami i resztę dnia już do końca z Nim. <3 
Może też jakoś skrócę określenie "chłopak" i będę pisać o Nim - F. :D 

*Kurczę, On jest taki cudowny... Powiedział mi ostatnio,

piątek, 10 kwietnia 2015

Urodziny.

Dziś znów jestem tu tak cholernie późno. ;xx Ale od rana miałam roboty po pachy. Odebrać tort, ciasto, zrobić ciasto, porobić sałatki, kupić prezent, odebrać paczki, posprzątać, zrobić jedzenie, pomóc w przygotowaniach... Tak jak od rana się za to wzięłam, tak usiadłam dopiero o 19;00. No nic, trudno.
O bilansie nawet nie chcę wspominać.... ;-; Wy pochwalcie się swoimi ! ;) Uwielbiam czytać, że Wam się udaję. ;*
Jutro baletnica.

A teraz dla Ciebie Cat, udostępnię znów baletnicę. ;)

Dieta baletnicy – zasady

Dieta baletnicy nie jest dietą zbilansowaną. Trwa 10 dni i jest podzielona na 5 etapów, z których każdy trwa dwa dni. Zalecane jest połączenie diety baletnicy z ćwiczeniami.

Dieta baletnicy – menu

Jadłospis diety baletnicy jest bardzo ścisły:
dzień 1 i 2 – pijemy tylko wodę i kawę bez cukru (ewentualnie z odtłuszczonym mlekiem),
dzień 3 i 4 – ten etap opiera się na chudym serze białym lub twarożku,
dzień 5 i 6 – jemy tylko gotowane ziemniaki w mundurkach (maksymalnie 11 dziennie),
dzień 7 i 8 – spożywamy tylko białe, gotowane mięso (ok. 0,5 kg dziennie),
dzień 9 i 10 – możemy jeść bez ograniczeń warzywa, przede wszystkim zielone, pomidory.
Przez wszystkie dni pijemy wodę, kawę i herbatę (niesłodzone), ale nie przekraczamy ilości 3 litrów płynów dziennie.

Dieta baletnicy – efekty

Twórcy diety obiecują utratę nawet 10 kilogramów w ciągu tygodnia. Lekarze i dietetycy ostrzegają, że dieta baletnicy jest bardzo niebezpieczna, gdyż dostarcza zbyt małą ilość kalorii i wartości odżywczych. Doprowadzić może to do niedoborów w organizmie, wycieńczenia oraz spowolnienia metabolizmu. Po skończeniu diety łatwo o efekt jo-jo, dlatego zalecany jest stopniowy powrót do normalnego sposobu odżywiania. Niestety dieta baletnicy ma jeszcze jedną wadę – obniżenie szybkości przemiany materii może utrudnić nam później kolejne próby zrzucenia zbędnych kilogramów.


*** Czyli trzymasz się rozpiski i tyle. ;)
Piszą tam, że jak to ona bardzo szkodzi i w ogóle... Ale wydaję mi się, że jak nie będziesz katować się ćwiczeniami to nic Ci się nie stanie. ;) Moja mama podczas choroby 3 miesiące była na samej wodzie. Poza tym, że strasznie schudła nie miała żadnych skutków ubocznych. Kiedy już mogła normalnie jeść, już po operacjach to po prostu przytyła, co nie jest niczym dziwnym. Ja właśnie od jutra ją zaczynam. :D I polecam Ci gorąco. 10 dni to niewiele. ;) Nic nie stracisz, a możesz zyskać. <3 

czwartek, 9 kwietnia 2015

Powoli do przodu...

Witajcie Kochane ! ;*

Ehh... dziś bardzo późno tu zaglądam. Jakoś cały dzień mam taki zawalony. ;x Co prawda nie poszłam do szkoły, ale odkąd wstałam ciągle coś robię. Rano ciasto na jutrzejsze (a właściwie, to już dzisiejsze) urodziny szwagierki, zamówić tort, ogarnąć dom, potem trening... Na treningu było dziś kiepsko. ;x Kręciło mi się w głowie i miałam jakiś straszny dyskomfort w nadbrzuszu podczas kilku ćwiczeń.. Może to od tego, że tak często wymiotowałam ? Nawet nie chcę myśleć jakie 'zmiany' zaszły w moim organizmie. ;xx No ale już trudno. Trening pięknie wytrzymałam, dostałam pochwały od Trenera za ogromne postępy i poprawę kondycji + spaliłam ok. 600 kcal. Wynagrodziłam sobie ból! <3
Dziś zjadłam tylko śniadanie i wypiłam kakao.
* Śniadanie miało ok. 200 kcal - 2 małe parówki.

* No i plus to kakao, którego nie powinno być , wiem . ;c (Ok. 130 kcal.)
Więc bilansem się nie szczycę, no ale trudno już. I tak dietę baletnicy mogę zacząć dopiero w weekend.

Ciągle chodzę uśmiechnięta, jak tylko pomyślę o tym, że w wolnym czasie zasiądę do bloga, poczytam wasze notki i będę dumna z waszych efektów.  <3 Tu jest tak cudownie... Jestem po prostu zaskoczona jak można stworzyć tak genialną atmosferę PRZEZ INTERNET ! A jednak.. Wy, Motylki jesteście niezastąpione! <3

Wszystkim życzę powodzenia i wytrwałości ! <3 Pamiętajcie też, że jedna porażka nie oznacza końca walki! <3
Trzymajcie się chudo chudzinki. <3


Wredna suka, czająca sie na moje zdrowie, a nawet życie. Czeka gdzieś w ciemności na mój gorszy dzień, by tylko bardziej podciąć mi skrzydła...


środa, 8 kwietnia 2015

Codzienność.

Witam Was motylki. ;* 
Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych, pomimo tego, że nie do końca była dieta baletnicy. Ale tu nie chodzi o moją silną wolę, a o treningi. Powiedziałam sobie, że prawdziwą baletnicę zacznę od soboty, kiedy już nie będę miała treningów. Ale nie opycham się jak głupia, tylko zjadam małe śniadanie. (Dziś garstka płatków z mlekiem), jutro zjem jabłko. Chodzi mi o to, żebym dostarczyła sobie jakiejkolwiek energii rano (jak zdarzyło mi się pójść na trening bez jakiegokolwiek posiłku, zwykle już w połowie miałam zawroty głowy, bóle głowy i  ogólnie strasznie osłabienie. ) , bo treningi ostro dają mi w kość. :) 
*Czy była wpadka? Teoretycznie... Mama powiedziała "NIE PUSZCZĘ CIĘ NA TRENING, JAK NIE ZJESZ OBIADU!" Ale spokojnie, wszystko wylądowało w toalecie. Czyli dzień udany pod względem jedzenia + ok. 600 spalonych kalorii na treningu i spacerek. <3 <3 <3 

***Gdzie kupię w miarę tanią, a dokładną wagę łazienkową ?! Nie da się żyć bez wagi, a moja wcześniejsza się potłukła ... ;c




Teraz specjalnie dla Ciebie Amy - Thinspirację. <3 


















wtorek, 7 kwietnia 2015

Bezsilność .

Ehhh.... Jest 2;15.... jestem właśnie po rozmowie z moim chłopakiem. On tak bardzo chce mojej terapii, mojego zdrowia. Powiedział, że widzi jak często przegrywam z chorobą. Czyżby miał rację? MAM JUŻ DOŚĆ TEJ PIEPRZONEJ BULIMII. Niszczy mi suka życie i organizm... Boże, daj mi siłę... Nie chcę już rzygać, brać jakiś środków... Nie mam na to siły! Chcę być jak prawdziwy Motyl. Dam radę... nie chcę już być fioletowa, chcę być czerwona. Uda mi się, mam nadzieję...
Od jutra, a raczej już od dziś przejdę na dietę baletnicy (pisałam o niej niżej. ) I pokażę tej Suce, że jest nic nie wartym ścierwem...Będę perfekcyjna, będę czysta, lekka..Będę jak motyl.

Codzienność.

Tak, dzień już nam się powoli kończy... na szczęście śmiało mogę zaliczyć go do udanych !;) Tak jak mówiłam, przeprowadzałam dziś dietę cytrusową, lecz odrobinkę od niej odbiegłam. xd
Na śniadanie zjadłam sałakę owocową z 1 jabłka oraz jednej pomarańczy. ;) W między czasie zjadłam 2 pomarańcze, i piiłam duużo wody. Odstępstwem od diety było to, że zjadłam jedno ciacho. :D O 18;30 miałam trening i skończyłam cała mokra ! ;D Ale czego się nie robi dla spalonych 600kcal ? *-*

Zaraz dodam do zakładek (tam po prawej stronie ) coś nowego. ;D Mianowicie chcę wrzucić wam tam niskokaloryczne przepisy, przydatne produkty i więcej diet. ;D Może komuś się przyda. ;)
Powodzenia i wytrwałości motylki !;*

Po mojemu. ;)

Okej, więc skoro zdrowo już było, to teraz czas zacząć po mojemu. ;) Osobiście nie wyobrażam sobie, jak mogłabym zjeść 1000kcal, lub więcej... i bardzo rzadko się to u mnie zdarza. Szczerze, to nawet nie potrzebuję takiej ilości. :D
Jest mnóstwo diet i rozpisek, o dietach od 300-500 kcal. Można by powiedzieć, że jest to cholernie mało! Ale jednak wystarcza. :D Ja z reguły kończe maksymalnie na ilości 700kcal. Wtedy dzień zaliczam jeszcze do udanych :) Do tego trenuję KickBoxing trzy razy tygodniu, biegam i raczej prowadzę aktywny tryb życia. Jestem dowodem na to, że wcale nie trzeba pochłaniać niewiadomo jakich ilości jedzenia, żeby żyć, ćwiczyć i normalnie funkcjonować. :D

 * Tak, pewnie większość z Was słyszała o diecie SkinnyPinkDiet. :)

Wiec jak można wywnioskować, jeżeli ktoś nie wie na czym to polega.. Chodzi o to, że o prostu planujemy dzienne posiłki na bazie wyżej przedstawionej rozpiski. Oczywiście mają to być produkty zdrowe, najlepiej bez tłuszczu i cukrów prostych. ;) Uważam, że dieta nie jest jakoś wybitnie rygorystyczna i można spokojnie ją przejść. Jeżeli ktoś później chcę wrócić do wiekszych posiłków, polecam po tym miesiącu zwiększyć ilość kalorii z każdego dnia o 100-200 kcal, i tak stopniowo powracać do zdrowego żywienia. Dobrze byłoby również tu ćwiczyć żeby nie spowolnić naszego metabolizmu tak drastycznie. ;)

* Następnym dobrym wyjściem, jest dieta baletnicy, która trwa 10 dni. Mówią, że można w tym czasie zgubić, aż 10 kg ! Trochę nie chce mi się w to wierzyć, ale kto wie? ;) Wypróbuję ją w przyszłym tygodniu i zobaczę. ;) Więc teraz na czym ona polega? 
Składa się ona z kilku etapów:

-Pierwsze dwa dni pijemy tylko wodę lub kawę bez cukru, możliwe jest dodanie mleka ale beztłuszczowego.
-Kolejne dwa dni jemy tylko serek biały, serek wiejski, jogurt naturalny, homo naturalny
-Następnie możemy zjeść ziemniaczki w mundurkach, też przez 2 dni.
-2 dni kolejne jemy tylko białe gotowane chudę mięso
-Na koniec 2 dni jemu tylko warzywa. (przede wszystkim zielone, sałata, ogórek, brokuły) 
Ona również wcale nie wygląda tak groźne, poza pierwszym dnem w którym w ogóle nie ma jedzenia..Ale nie taki diabeł straszny, jak go piszą. Jednodniowa głodówka raz na jakiś czas jest bardzo zdrowa dla organizmu. Może on wtedy oczyścić się z toksyn, odpocząć... A jak przedłużymy to o jeden dzień, to raczej nic się nie stanie. :D
W kolejnych dniach wprowadzamy już jedzenie, co najważniejsze - stopniowo.
*** WAŻNE ! W dietach typu "cud" bardzo łatwo o efekt jo-jo... Dlatego jedzenie trzeba wprowadzać naprawdę stopniowo, po kroczku dodawać coś nowego, żeby uniknąć niechcianego efektu. Może to potrwać trochę, zanim dodasz do swojego jadłospisu dany produkt z którego wcześniej zrezygnowałaś na potrzeby diety, ale myślę, że warto. ;)

Ja dziś przeprowadzam sobie dietę cytrusową, żeby się oczyścić. ;) Myślę, że nie trzeba szerzej tłumaczyć  o co chodzi. Jemy po prostu przez cały dzień tylko owoce i pijemy świeże soki owocowe, najlepiej oczywiście cytrusy. :D
No i to chyba tyle z pisania... Każda rozpiska diety, polega na tym samym...Mamy określoną ilość kalorii w ciągu dnia i tego sie trzymamy. Wkleję Wam na dole inne rozpiski, które znalazłam. Wiele jest naprawdę interesujących. :D Trzymajcie się, chudo. ;* 






poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Jak zacząć?

Jak zacząć? Zacząć zdrowo !

W diecie najważniejsze jest to, żeby tak naprawdę się jej nie podejmować... dziwne, prawda? Ale niestety taki jest fakt... Diety bardzo często kończą się niepowodzeniem... Dlaczego? Bo każdy od razu wymaga cudów.
Znajdujemy jakąś dietę, podejmujemy się jej trzymając się każdego jej punktu... I w pierwszych fazach zawsze jest genialnie. Człowiek ma chęci, zapał, motywacje...Ale kiedy już przychodzi kolejny tydzień i znów "tego nie możesz", "zbyt kaloryczne" , "zabronione w diecie" to aż Ci się odechciewa, co? Nic dziwnego, bo stare nawyki zostają w pamięci, a dieta wydaje nam się być chwilowym elementem przejściowym tylko żeby schudnąć i tyle... I nawet jeżeli uda nam się przejść przez dietę, to po jakimś czasie wrócą nam te kilogramy.
Więc jak to zrobić, żeby nie męczyć się na diecie, a być szczupłą? :D Nic łatwiejszego, zmienić nawyki żywieniowe ! Ale nie na chwilę... na całe życie! :D
Przemyśl sobie teraz, jak wygląda Twoje jedzenie...Nie zawsze było zdrowo,co?
Podejdź do zmian ze spokojem i chęcią, a nie z przymusu. Zacznij powoli, żebyś nie wpadła tak jak ja...
* Zamień produkty smażone na produkty pieczone, gotowane, bądź na parze. Po czasie okazuję się, że nawet kotlet nie musi być smażony na głębokim tłuszczu, żeby był smaczny ! :D
*Zrezygnuj z cukrów prostych, lub maksymalnie ogranicz ich ilość. Co nie znaczy, że umrzesz jeżeli raz na jakiś czas zjesz batonika, czy kawałek czekolady ... wręcz przeciwnie ! Z czasem sama zobaczysz, że można życ bez słodyczy, a batonik raz na jakiś czas daję ogromną radość i zdecydowanie wystarcza. :D
* Zamień śmietanę na jogurt. :D Zabielaj zupkę jogurtem, rób mizerię z jogurtem.. Zmniejszysz ilość dostarczanych kalorii i tłuszczy, a smak będzie o niebo lepszy ! :D
* Zrezygnuj z kolorowych napoi gazowanych i zastąp je własnoręcznie wyciskanymi sokami i wodą ! :D Takie są o niebo lepsze, zdrowsze i w ogóle same korzyści. ;)
* Jedz regularnie ! 5-6 posiłków. Częsciej, a mniej ! W ten sposób Twój metabolizm będzie pracował na najwyższych obrotach przez cały czas. ;)
* Staraj się grać zgodnie z rytmem Twojego trawienia i organizmu. Co mam na myśli ? W lato, ostatni posiłek zjedz przed zachodem słońca, a zimą staraj się nie jeść po 19. ;)
* Nie wymagaj od siebie cudów ! :) Postaw sobie cel, który jest wykonalny i dąż do niego. Unikniesz w ten sposób zbędnych rozczarowań. ;)
* I po prostu jedz zdrowo... Unikaj tłuszczu, cukru... dodawaj do posiłków dużo warzyw, owoców. Urozmaicaj swoje dania smakowo, ale również optycznie. Wzrokiem również trzeba się 'najeść' . :D
I życzę Ci powodzenia. ;) Wiem, że może jestem trochę nie fair w stosunku do Ciebie pisząc takie rzeczy skoro sama ich nie przestrzegam.. Ale wiem, że są to klucze do sukcesu. ;) Ja już się przyzwyczaiłam do swojego trybu życia.. dobrze mi w tym i dalej chcę dążyc do perfekcji walcząc z Mią, a dostawać się do Any...Lecz z umiarem. Wiem, że nie oddam jej swojego życia, ale będę kierować się celem "Pokochać głód. "

Może opiszę dziś jeszcze swój dzień...
Ranek miałam dobry, zjadłam 2 jajka na twardo, małą kanapkę z szynką i troszkę sałatki... Nie chciałam tego jeść, ale nie miałam wyjścia, Śniadanie po-Wielkanocne. :) Chociaż zawsze staram się zjadać coś na śniadanie i z reguły jest to Smoothie,  to takie śniadanie było dla mnie wyczynem. :)
Później zjadłam trochę "pieczonek" .... I wszytsko byłoby pięknie, gdyby nie to, że miałam 'napad' . Zwróciłam to w części, bo szwagierka przybiegła po coś, a nie mogłam jej się pokazać...No nic, jedna porażka.. dam radę.
Jeżeli to czytasz, to życzę Ci powodzenia w dążeniu do swojego celu. ;) Wiem, że dasz radę ! ;* Trzymajcie się, chudo. <3 








niedziela, 5 kwietnia 2015

Wstęp, rozwinięcie...

Kim jest Mia? A raczej czym ... 

 Bulimia jest stosunkowo niedawno wyodrębnionym zaburzeniem psychicznym. Jest to prawdopodobnie główny powód, dla którego choroba ta jest mało poznana, i mało osób rozumie na czym ona polega. Podczas poszukiwania w internecie informacji na temat bulimii można znaleźć wszędzie podobne do siebie informacje, typu: ".. to zaburzenie odżywiania polegające na występujących co jakiś czas napadach obżarstwa oraz następujących po nich epizodach wymiotowania, ćwiczeń fizycznych, stosowania leków przeczyszczających" etc. Jednak na bulimię należy spojrzeć zdecydowanie szerzej. Zaburzony stosunek do jedzenia, tycia i odchudzania są tylko objawami choroby, która pochodzi od umysłu. Jedzenie i wszystkie kwestie z nim związane stają się niejako tematem zastępczym dla problemów emocjonalnych skrywanych głęboko wewnątrz. (z http://bulimia.mam-efke.pl/ )  Dokładnie !
Wszyscy myślą, że bulimia to tylko żarcie i rzyganie... (za przeproszeniem.)
Ludzie, prosze.. spójrzcie na to szerzej. Choroba faktycznie wynika w pierwszych fazach z tego, że po jakimś napadzie łapią nas wyrzuty sumienia i chcemy jak najszybciej się tego pozbyć. Chociaż jak to w ogóle brzmi... wyrzuty za to, że zjadłeś/aś? To nienormalne, podobno. Jednak pod takim kompulsywnym napadem, a następnie torsją coś sie kryję.. jeżeli dana osoba miałaby dobre zdanie na temat swojego ciała to przecież nie musiałaby zwracać jedzenia.. więc otwiera nam się tu kolejny problem - brak samoakceptacji. To właśnie samoakceptacja - a raczej jej brak, ma duży wpływ na osobę chorą. W głowie wytwarza się fałszywy obraz samego siebie...
Jak to przekłada się na życie? Bulimiczka przykłada ogromną wagę do wyglądu, chcąc zakryć swe wszystkie " niedoskonałości ", przez jakiś czas trzyma srogą dietę, ćwiczy, przejmuje się kaloriami ... a gdy przychodzi gorszy dzień, brakuje Jej sił... wtedy wszyscy wiemy jak to się kończy.
Głowne przyczyny tak naprawdę mogą być różne, a składają się na nie np. czynniki psychologiczne, takie jak ;
-brak akceptacji wśród rodziny czy rówieśników,
-przyczyny seksualne (gwałt, molestowanie)
Również czynniki biologiczne, takie jak ;
-wartość BMI,
-nadmierne przywiązywanie uwagi do swej własnej wagi.
-obsesje związane z jedzeniem i wiele, wiele innych ... Chociaż prawda jest taka, że 'Tak jak w przypadku innych zaburzeń odżywiania, w przypadku bulimii nie jest do końca jasne co powoduje chorobę. Uważa się, że bulimia zwykle zaczyna się od niezadowolenia z własnego wyglądu, oraz obawami co do własnych wymiarów i wagi. Konsekwencją tego jest próba odchudzania się, zazwyczaj nieudana i prowadząca do napadów obżarstwa. Obawa przed przytyciem zwiększa się, pojawia się także poczucie winy, które jest chwilowo łagodzone kolejnym napadem. I tak koło się zamyka. ' 
Bulimia, chociaż brana jest przy Anoreksji z niższoscią, jest równie poważną chorobra, myślę, że nawet poważniejszą...
No cóż, ale czego nie robi się dla perfekcji ? Chcę być bliżej Any, oddalić się od Mii... życzcie powodzenia. <3
Kurcze, wzięłam się za bloga o odchudzaniu, a nie spisałam nawet wymiarów... w kolejnej notce zawrę wymiary i przypnę je również do informacji o mnie, może ktoś kiedyś tu zajrzy. :) W kolejnej notce będą rady, porady, i zacznę już wklejać własne bilanse, Motylku, nie jesteś sama. ;*
*Przepraszam, za ogrom informacji, ale nie chciałam tego jakos dzielić. ;) <3
Razem zapracujmy na chudość, na perfekcję. <3 






Poznajcie mnie, poznajcie Ją..


Witam,

 Mam na imię Natalia. Nie będę ukrywać imienia, ale więcej go już nie użyję, od teraz będę Samantha. 
Po co blog, po co ja i w ogóle po co to wszystko ?
* Więc tak, zakładam bloga, ponieważ sama na takich spędzam mnóstwo czasu i wiem, że potrafią one pomóc, wesprzeć, dodać motywacji. :)
* Sama z siebie chcę mieć gdzie się wygadać, może ktoś będzie to czytał, może nie...może komuś pomogę, a może nie.
* O czym blog?
Będzie tu wiele słów o bulimii, z racji, że choruję to akurat taka tematyka też się ujawni, tym bardziej, że niewiele blogów jest skierowanych główniej pod Mię.
* Będzie tu również mnóstwo słów o odchudzaniu, mnóstwo porad i różnych takich. Pewnie 99% będzie dotyczyło "żywienia" .
* Zakładam go też po to, żeby łączyć się w jakiś sposób z innymi motylkami. ( tak pięknie i pieszczotliwie to brzmi.. ;D )
* Chcę też wspomóc dziewczyny, które borykają się z problemami na temat własnego ciała... co prawda żaden ze mnie psycholog, ale dużo już zdążyłam się nauczyć. :)
 *Kilka słów jeszcze o mnie -> Na bulimię choruję od 1,5 roku... może dla niektórych to niewiele, bo przecież ludzie chorują po 30 lat i nic nie mogą z tym zrobić... ODRADZAM WSZYSTKIM, TAKIEGO STARTU Z ODCHUDZANIEM. Kochanie, nie wymiotujcie, nie patrzcie na siebie fałszywym wzrokiem... każda z Was jest piękna. Wiem sama po sobie, że zawsze drażniło mnie u innych dziewczyn gdy pisały "Nie wymiotujcie ! Nie bawcie się w to ! Nie wchodzcie w ten świat, to złe " bo dlaczego One mogły i mogą w tym być? Być piękne i perfekcyjne , a ja nie? No właśnie... bulimia odchodzi od perfekcji, dlatego staram się ile sił, brać więcej z Any. Też marzę o pięknym ciele, o perfekcji. Wiem, że przez chorobę mam zaniżoną samoocenę, ale nie zmienię tego. Więc dziewczyno... jeżeli jeszcze nie jest za późno, jeżeli jeszcze myślisz trzeźwo.. to odchudzaj się z głową i faktycznie nie wchodź w ten świat... jeżeli jednak Twój wybór jest inny - witam. :)
 (Przepraszam za ten chaos. )

Czyli ogólnie podsumowując, będzie to jeden z wielu blogów o odchudzaniu, o poradach, o trikach, thinspiracjach i takiej tematyce ...
 *** Nikogo nie namawiam do czytania, ani do brania ze mnie jakiegokolwiek  "przykładu" ... wchodzisz tu na własną odpowiedzialność. A skoro już wchodzisz, to pewnie masz w tym jakiś cel, :) Jeżeli tu jesteś, pozostaw po sobie jakiś ślad. <3